Każdego dnia czytamy, słuchamy wiadomości.
Z bliska i daleka.
Moje serce wypełnia się smutkiem, gdy wczuwam się w los wielu ludzi tej niespokojnej planety.
W los tych ludzi z bliska i daleka.
Każdego dnia ktoś woła o pomoc.
Tu blisko i daleko.
Czasem jestem w stanie pomóc.
Tu blisko- uczę obecnie za darmo polskiego nastolatka j. niemieckiego, aby mu się powiodło w liceum.
I daleko w Kenii, dzieciom MCF: http://www.mullychildrensfamily.org/
To tylko malutkie, ale od serca akcje na moje możliwiści.
Muszę codziennie się przekonywać, że chociaż to małe zaangażowanie pomaga znieść tym, którym pomagam ich los.
Każdemu z Was, gdziekolwiek żyjecie i się angażujecie dziękuję za Wasze zangażowanie i życzę dużo sił na dalsze działanie!
Nie chcę wierzyć, że nie da się nic zmienić i że jesteśmy bezsilni, że sytuacja jest beznadziejna.
Kiedyś przczytałam opowiadanie o uratowaniu rozgwiazd, które w takich momentach historii pomaga mi iść dalej i nie przestawać pomagać:
Gdy burza minęła, tak gwałtownie jak przyszła, woda uspokoiła się i cofnęła. Teraz plaża była pokryta błotem, w którym zwijały się w agonii tysiące, tysiące rozgwiazd. Było ich tyle, że plaża wydawała się być zabarwiona na różowo.
Zjawisko to przyciągnęło wielu ludzi ze wszystkich stron wybrzeża. Przyjechały nawet ekipy telewizyjne, aby sfilmować to dziwne zjawisko. Rozgwiazdy były prawie nieruchome. Umierały.
Wśród tłumu stało również dziecko, trzymane za rękę przez ojca. Oczyma zasmuconymi wpatrywało się w małe rozgwiazdy. Wszyscy na nie patrzyli, ale nic nie robili. Nagle dziecko puściło rękę ojca, zdjęło buciki i skarpetki, i pobiegło na plażę. Pochyliło się i małymi rączkami wzięło trzy rozgwiazdy, i biegnąc szybko zaniosło je do wody, potem wróciło i zaczęło robić to samo. Zza cementowej balustrady jakiś mężczyzna zawołał:
– Co robisz chłopczyku?
– Wrzucam do morza rozgwiazdy. W przeciwnym razie wszystkie zginą na plaży – odpowiedziało dziecko.
– Tu znajdują się tysiące rozgwiazd, nie możesz uratować ich wszystkich. Jest ich zbyt wiele! – zawołał mężczyzna. – Tak dzieje się na tysiącach innych plaży wzdłuż brzegu! Nie możesz zmienić tego faktu!
Dziecko pochyliło się, by wziąć do ręki inną rozgwiazdę i rzucając ją do wody, powiedziało:
– A jednak zmieniłem ten fakt dla tej oto rozgwiazdy.
Mężczyzna przez chwilę milczał, potem pochylił się, zdjął buty i skarpety, i zszedł na plażę. Zaczął zbierać rozgwiazdy i wrzucać je do morza. Po chwili zrobiły to samo dwie dziewczyny. Było ich czworo, wrzucających rozgwiazdy do wody. Po paru minutach było ich 50, potem 100, 200, tysiące osób, które wrzucały rozgwiazdy do morza. W ten sposób uratowano je wszystkie.
aby dla przemiany świata ktoś,
nawet mały,
miał odwagę rozpocząć.