Wiersz bez ładu.

Wzburzone morze.

Uczucia.

 

Morze uczuć wzburzone we mnie miesza szczęście i smutek,

jak muszelki i ziarnka piasku w falach oceanów,

mieszają się one i mkną w górę i potem opadają ,

na dno mej zmęczonej duszy.

 

Piana na grzywach fal jest piękna i biała,

a niebo w dramatycznych kolorach rządzi nad rozwścieczonym morzem uczuć.

 

I w zamęcie istnieją piękna zakamarki.

 

Ja jednak tęsknię za spokojem,

ciszą bez huku wzburzonych fal.

 

Jak dobrze, że i smutek mija, jak i szczęście, którego nie możemy w dłoniach uwięzić…

shareEmail this to someone
email

Niedotknięty dzień…

Untouched Day.

Siedzę w moim ulubionym kościółku w Bad Reichenhall.

Wokół mnie panuje cisza.

Tylko promienie słońca wpadające przez boczne okno,

delikatnie dotykają moją twarz.

Dzień jest jeszcze młody i niedotknięty.

Jeszcze nic się nie wydarzyło.

Świętość wypełnia ten moment.

Moja tęsknota za nieskazitelnością rośnie patrząc na biel kolumn,

prominiujących w bieli promieni.

Na zewnątrz czeka na mnie świat.

Co ja mu dam?

Niedotknięty dzień leży przede mną i  przed Tobą.

Bądźmy delikatni,

jak te promienie słońca wpadające przez okno kościoła.

 

Życzę nam wszystkim pięknego dnie wypełnionego deliktnością.

Wasza Ola

shareEmail this to someone
email

Wiersz na dobranoc.

Sunset In Bad Reichenhall.

Pozostawiam ten dzień za mną.

W słonecznych promieniach zachodząacego słońca spalają się moje troski,

wdycham świeże, wieczorne powietrze.

Moje serce zwalnia bieg i patrzy.

Ciepło zachodzącego słońca daruje mi energię na jutro,

 z ulgą wdycham świeże, wieczorne powietrze.

Moja dusza staje i patrzy.

Spokój przenika mnie.

Moje ciało kładzie się.

Zasypiam.

Dobranoc i Wam.

Wasza Ola

shareEmail this to someone
email

Księżycowa gra w chowanego…

Księżyc na wieczornym niebie.

Za gołym drzewem się chowa,

sierp księżyca.

Róż zachodzącego słońca,

próbuje go złapać za rąbek poświaty,

by przetrwać jeszcze parę minut na jawie,

zanim zniknie w zaświaty.

Ja, cieszę się jego widokiem,

jego bielą i jasnością,

uspakaja mnie jego minimalny ruch i tryskająca czystość…

Mija dzień,

mija tyle spraw.

Zanim ukołyszą mnie sny w swych obłokach, chowam się i ja jak księżyc, ale nie za drzewem,

lecz pod ciepłą kołderką wdzięczności i czuję się jak w niebie…

Dobranoc kochani!

shareEmail this to someone
email