W końcu wróciło słoneczko w Alpy!
Rano na spacerze z naszym pieskiem witam rowerzystę naszym niemieckim Szczęść Boże: Grüß Gott, a tu mi rowerzysta odpowiada: Dzień dobry… szok o poranku, na brzegu rzeki Saalach.
On rozpromieniony, ja też.
Oboje zatrzymaliśmy się na parę chwil.
Ja: A skąd to Pan już jedzie?
Rowerzysta: Z Katowic.
Ja: Niemożliwe, a ja się w Mysłowicach urodziłam i w Katowicach dorastałam.
On: Ja to Siedlec pochodzę.
Ja: O, to ze wschodnich terenów. A ja właśnie chętnie słucham Radia Białystok…
On: No – to blisko nas…
Ja: A gdzie Pan nocuje?
On: Tam gdzie mi się podoba. Na przykład wczoraj spałem na łące obsianej storczykami….
Ja: Wow…A dokąd Pan jedzie?
On: W Dolomity, a potem do Wenecji i spowrotem.
Ja: No to życzę dobrej podróży.
On: Do widzenia.
Miejmy nadzieję, że słoneczko jeszcze parę dni poświeci!
A ja- po południu z rodzinką wybrałam się, nie na rowerze, na lody nad Jezioro Królewskie.
Są supersmaczne- polecam lokal nad samym jeziorem: “ Italienische Eisspezialiäten“zaraz obok sklepu z górskimi kryształami -obsługa nawet w polskim języku!
Jezioro Króleweskie ( Königsee i szczyt Schönfeldspitze z tyłu już w Austrii, z tak zwanym Kamiennym Morzem- Steinernes Meer. przez które prowadzą górskie szlaki)
I tam spotkaliśmy grupę aktywnych polskich rowerzystów, ale tym razem z woj. lubuskiego.
Chester, przyklejony do nas obojga…w drodze do domu 🙂
Wszytkim życzymy pięknej pogody i to na długo!!!