Dzień dziecka.

Hands Of  A  Child.

Jutro w Polsce Dzień Dziecka.

Już dzisiaj o tym dniu rozważam.

Dzieci to piękny dar.

One uczą nas znaleźć się,  i być sobą, bo obudzają w nas to, co po drodze do dorosłości zgubiliśmy….

One uczą nas znowu marzyć i grać- bo dla dzieci wszystko jest zabawą…uczą się bawiąc…

One uczą nas wytrwałości…ile razy muszą maluchy wstać, aby nauczyć się chodzić…

One uczą nas cierpliwości, a my dojrzewamy, aby w ich wieku dorastania, być ich trenerami życia.

Bo życie, to maraton, z wieloma problemami…

Duzi i mali mamy swoje przeszkody do pokonania.

Potrzebujemy siebie nawzajem, aby móc  pokonać ten maraton.

Dzieci to piękny dar.

Nie zapomnij jutro uściskać swoich w szczególny sposób!

shareEmail this to someone
email

Dzień Mamy.

Mother And Child.

Spotkanie z matką.

Ona mi pierwsza pokazała księżyc
i pierwszy śnieg na świerkach,
i pierwszy deszcz.

Byłem wtedy mały jak muszelka,
a czarna suknia matki szumiała jak Morze Czarne.

Noc.

Dopala się nafta w lampce.
Lamentuje nad uchem komar.
Może to ty, matko, na niebie
jesteś tymi gwiazdami kilkoma?

Albo na jeziorze żaglem białym?
Albo falą w brzegi pochyłe?
Może twoje dłonie posypały
mój manuskrypt gwiaździstym pyłem?

A możeś jest południową godziną,
mazur pszczół w złotych sierpnia pokojach?
Wczoraj szpilkę znalazłem w trzcinach —
od włosów. Czy to nie twoja?

*Ciemne olchy stoją na moczarze,
rozsypuje się w mokradłach próchno
Ej, rozświstał się wiatr na fujarze,
małe gwiazdki nad olchami zdmuchnął

Mała myszka przez ścieżkę przebiegła
Drogę Mleczna nietoperz wymierzył
I wiatr ucichł nagle. I zza węgla
z fajka srebrną w zębach wyszedł księżyc.

Rozświeciły się świeceniem wielkim
chmury, dziuple, żołędzie i sęki —
jakby cały świat był srebrnym świerkiem,
srebrnym bąkiem grającym piosenki.

*Listki drżeć zaczynają,
ptaki w ton uderzają,
słońce wschodzi nad knieję,
słońce jak śnieg topnieje.

Listkom roznąć, opadać,
ptakom też wiecznie nie żyć,
słońcu wschodzić, zachodzić,
sercu gwiazdy i skrzypce.

*Jak pudełko świeczek choinkowych,
nagle, w ręku, gdzieś od dna kredensu,
myśli nagle tak wchodzą do głowy,
serce trącą, i sercem zatrzęsą.

Świeczki takie kupowała mama,
One drzemią. W nich śpi piękny zamiar.

Tylko rozwiń je i tylko zapal,
a zobaczysz, co z tego wyniknie:
w świeczkach błyśnie drogiej twarzy owal.
Matka palec wzniesie. Wiatr ucichnie.

Matkę w ręce ucałuj i włosy,
potem śniegu po uliczkach rozsyp,
żeby błyskał się i żeby chrzęścił

Potem wszystkie światła, co migocą,
do walizki zamknij. Otwórz nocą,
jeśli w drodze spotka cię nieszczęście

                               *

Lato w lesie. Ciemność zielona w świerkach
Szałwia. Zajęczy szczaw.
Niebo obłoki zdejmuje. Ptak zerka.
Trzmiele brzęczą wśród traw.

Motyle żółte i białe, jak latające listy.
Cisza i światło
A tam dalej i dalej, za tym pagórkiem piaszczystym,
też jest lato.

Niebo to jest małe miasteczko w niedzielę,
gwiazdy gapią się na ziemię z okien,
a wiadomo, ze gwiazd jest wiele
i że wszystkie są niebieskookie.

A tam w rogu, w mieszkaniu z balkonem,
w jednym oknie, gdzie kwiat czerwony,
a to drugie okno z drugim kwiatem…

tam ty mieszkasz. I pogrzebaczem
fajerki przesuwasz. I płaczesz
Bo tak długo czekasz na mnie z obiadem.

*Idę do ciebie. W twoją zieleń,
I w twoje śniegi. I w twój wiatr.
W twój niezmierzony idę świat,
gdzie pory roku na twej dłoni
trojaka jak Ślązaczki tańczą
i kurz się wzbija, skrzypi wóz,
odyniec biegnie przez mokradła
i jeleń rośnie pośród światła,
co, dzwoniąc, bębniąc, tarabaniąc,
zaspane gwiazdy strząsa z brzóz

Jesień to skrzypce potłuczone,
bezradna myśl nad ćwiercią smyczka,
zima to plecy twoje białe,
lato — jak złota rękawiczka,
która porzucił w sadzie Jan,
ten Kochanowski, co mu łyżką
wystarczy stuknąć, a już wszystko
tańcuje, niebo się otwiera,
niebo niebieskich pełne piór,
truchleje wilk, basuje bór,
głosem Szekspira i Homera.

Ze srebrnych, księżycowych jezior
delfin wysuwa ucho, jesiotr
słuchaniem skraca sobie pobyt.
A z lasu truchcik sarnich kopyt.
Z rybackich ognisk bucha dym,
skwierczy na sadle plotka żółta —
to w wierszach Jana tak. I w nim
zakotwiczona moja nuta;
i wszystkie, wszystkie, wszystkie muzy,
bemole wszystkie, rytm i rym,
i księżyc, mój ubogi kuzyn,
co na telegraficznych drutach
nocą nabija sobie guzy.
But zgubił. Choć jest cały światłem,
we łbie rozumu ani szczypty.
I nieskończonym sznurowadłem
wplątał się w moje manuskrypty.

Leśniczówka Pranie, 1950

 

Foto: G.Klimt “ Mother and Child “ :http://bit.ly/1HJpgT8
Wszystkim mamom w Polsce i polskim mamom zagranicą życzę, aby szczególnie dzisiaj poczuły, że bycie mamą to najcenniejszy zawód, który nie ma odpowiedniej zapłaty w naszym społeczeństwie -ale jego owoce wpływają na wszystko co się wokół nas dzieje, lub nie dzieje!
Mamy i Ojcowie- Wy jesteście najważniejsi  w życiu Waszych dzieci.
Serdeczności,
od Waszej Oli
shareEmail this to someone
email

Polskie Radio Białystok i ja boso w Toronto.

 

 

Polskie Radio Białystok

http://www.radio.bialystok.pl/wiadomosci/all

Dzisiejszy, ranny program „Najbliżej Ciebie“ – prowadził od 9  Wojciech Kujałowicz.

Rzucił pytanie w eter.

Czy macie państwo maksymę, którą kierujecie się w życiu… i tak od słowa do słowa urodziła się we mnie potrzeba zamailowania do studia Radia Białystok…

Dlaczego?

Jak wiecie, mam słabość do pięknych słów, bo wierzę. że słowa mają siłę, moc.

No i napisałam swoją maksymę do dalekiego studia w Białystoku…

Którą?

Jedną z wielu, ale myślę, że tę najbardziej dla mnie najistotniejszą i chyba najmocniejszą w swoim rażeniu.

Odkryłam ją w przepięknej, tylko świecami oświetlonej łazience moich mentorów, mając 32 lat.

Napisana była na przesłodkim, drewnianym aniołku, który fikuśnie się uśmiechał.

Ja, wtedy mama dwulatki, wzięłam chętnie tą maksymę pod ramię i ruszyłam w dalsze życie…

“ Nie marz o twoim życiu, realizuj swoje marzenia.“

Ta maksyma pomogła mi przeżyć ciężką emigrację do dalekiej Kanady… i dała mi odwagę aby wrócić do Europy…

Myślę, że dzisiaj zmieniłabym tą maksymę… bo już po jej przeczytaniu przez Pana redaktora na antenie pomyślałam, że tak całkowicie nie zgadzam się z tąże maksymą

Nie marz…. o twoim życiu…- bo marzyć trzeba, aby wiedzieć czego się pragnie i potem co trzeba zrealizować…

Może powinna moja maksyma brzmieć:

“ Marz i realizuj swoje marzenia…!“

Może pytacie się dlaczego akurat słuchałam dzisiaj rano audycji Radia Białystok…

To też intersujące, jak człowiek wybiera sobie to co robi.

Pewnego gorącego dnia w Toronto, miałam ubrane sandały, które zaczęły mi strasznie uwierać stopy. W końcu zdecydowałam, że nie będę się już więcej męczyła i zaczęłam zwiedzać Toronto na bosaka.

Poeta i reporter Marek Kusiba odkrył mnie taką bosą w polskiej księgarni, gdy pokazywałam mojej córczce polskie książeczki – wtedy 3-letniej… dzisiaj akurat zdającej maturę ustnie z j. angielskiego…i zaprosił mnie na herbatę na Roncesvalles Avenue, ulicy usianej polskimi sklepikami, na herbatkę w polskiej kawiarence, oczywiście po przeczytaniu córce “ Lokomotywy.“

To w rozmowie z nim, zaczęłam moją długą drogę powrotną do moich źródeł…

Jego wolność wyrazu w języku polskim i zamiłowanie do pięknych słów, jego pasja do poznawania nowych ludzi i spostrzegawczość, bystrość wsłuchania się w niuanse między wierszami i to zwyczajne zangażowanie w rozmowę z kimś zupełnie obcym, z którym wiąże go jedynie język ojczysty…poruszyły głęboką tęsknotę za językiem mojego serca…za moimi kształtującymi mnie głęboko 16 latami w Polsce…po prostu za tą mną, którą zgubiłam przeprowadzając się z rodzicami do kraju, który sobie wybrali dla naszego dobra…

Reporter z krwi i kości- nie tylko potrafił wyczarować z naszej rozmowy materiał, ale i zainspirował mnie do następnych kroków w moim rozwoju jako imigrantka, pokaleczona przez niechcianą emigrację jako nastolatka i wtórną, ale już tym razem samowolną odważną emigracją, tym razem na inny kontynent do kraju męża i najlepszgo przyjaciela… ( do dzisiaj !)

Gdy po naszej rozmowie wróciłam do hotelowego pokoju, w dzienniczku opisałam mój stan: Czuję się, jak by mi ktoś dał skrzydła.

Słysząc o moim zaangażowaniu w Radiu Polonia Winnipeg wspomniał o jego współpracy z Radiem Białystok i polecił mi ich audycje.

No i od końca lat 90-tych słucham Radia Białystok, chociaż stamtąd nie pochodzę!

Do dzisiaj chętnie wspominam nasze wszystkie rodzinne spotkania, które dzięki emigracji i wspólnej miłości do słowa przeżyliśmy z Marka rodziną…przede wszystkim gdy słucham Radia Białystok.

Udało mi się do niego dzisiaj do Toronto dodzwonić- akurat był zajęty spisywaniem informacjio sobie  i akurat zachaczył o historię, dzięki której rozwinęła się jego przygoda  z Radiem Białystok – a tu ja wydzwaniam i opowiadam o moim rannym “ mailowym “ spotkaniu z Radiem Białystok. Nazwał Marek tą grę przypadków  „niższą formą cudu“ cytując K.A. Jeleńskiego…

Tak – lubię tropić grę przypadków w życiu i cieszę się, że dzisiaj dowiedziałam się, że to niższa forma cudu.

A ja na zakończenie polecam Wam  już tylko audycję

„Najbliżej Ciebie“ w której redaktorzy

– bacznie obserwują życie, jasno wyrażają swoje zdanie i zasięgają opinii słuchaczy o tym, co dzieje się w regionie, kraju i na świecie
– z ekspertami i specjalistami rozmawiają o sprawach zwyczajnych, tych tu i teraz, a także o problemach regionu, kraju i świata
– przedstawiająy ciekawych ludzi informują o wydarzeniach kulturalnych

a najlepsze jest to, że obchodzą się prawie bez reklam!

Wasza jednak radiowa Ola na tropach gry przypadków …

shareEmail this to someone
email

„Małe Ważne Sprawy“ z Krakowa.

Foto: Radio Kraków

Przypadkiem słuchałam audycji „Pociąg do muzyki “ w Radiu Kraków i trafiłam na wywiad z grupą „Małe Ważne Sprawy“ z Krakowa:

http://www.radiokrakow.pl/muzyka/male-wazne-sprawy-w-pociagu-do-muzyki/

Polecam bardzo ich inspirującą muzykę i przemiłe dla ucha aranżacje Marii Krawczyk- Ziółkowskiej, która muzykę komponuje z pasją na podstawie tesktów z Pisma Świętego lub poezji.

Ważne dla niej i zespołu jest, aby ich muzyka i teksty kierowały słuchaczy w jasne strony życia, bo życie jest już i tak pełne ciemnych stron…

Mój ulubiony psalm 139 ma też wersję w ich wykonaniu: https://www.youtube.com/watch?v=mHC8LbCFUvg

shareEmail this to someone
email