Po bardzo przyjemnym locie z easyJet, który był tani, ale w niczym się nie różniącym od innych …wylądowaliśmy w Manchestrze.
Czerwona cegła dominowła już z góry. Cała okolica wokół miasta ma osiedla zbudowane z ceglanych małych domków bliźniaków, lub takich w rodzaju familoków, jak na Śląsku. W sumie gdy jechaliśmy ok. 25 minut pociągiem do centrum miasta, miałam wrażenie, że wylądowałam w mojej ojczyźnie, na Górnym Śląsku.
Podóż pociągiem kosztowała nas 2,1 ang. funtów. Z powrotem płaciliśmy 4,1 – są różne taryfy w zależności od pory dnia.
Dworzec Piccadilly Rail Station leży w centrum miasta, więc do naszego schroniska młodzieżowego wybraliśmy się na nogach.
Prośba na tej żółtej ściance, przywitała nas na placu przed schroniskiem: „Put down your phone and talk to me“!
No i odkrywanie Manchesteru się zaczęło.
C.d.n.