Księżycowa gra w chowanego…
Za gołym drzewem się chowa,
sierp księżyca.
Róż zachodzącego słońca,
próbuje go złapać za rąbek poświaty,
by przetrwać jeszcze parę minut na jawie,
zanim zniknie w zaświaty.
Ja, cieszę się jego widokiem,
jego bielą i jasnością,
uspakaja mnie jego minimalny ruch i tryskająca czystość…
Mija dzień,
mija tyle spraw.
Zanim ukołyszą mnie sny w swych obłokach, chowam się i ja jak księżyc, ale nie za drzewem,
lecz pod ciepłą kołderką wdzięczności i czuję się jak w niebie…
Dobranoc kochani!